Przeglądając blogi natknęłam się na post związany z docenianiem różnych rzeczy, osób. Zaczęłam się nad tym zastanawiać dosyć długo i stąd pomysł na kolejnego posta. Na pewno większość z was zauważyła, że coraz częściej nie doceniamy tego, co już mamy.
Dlaczego ludzie nie doceniają kogoś, kiedy mają go obok, tylko dopiero jak ten ktoś odchodzi? Dlaczego właśnie wtedy patrzymy na to inaczej i chcemy żeby było dobrze? Nie doceniamy ludzi, którzy robią dla nas tak na prawdę wszystko co tylko mogą. Dopiero później zdajemy sobie sprawę z tego, że słowa, czyny, które są teraz dla nas najważniejsze kiedyś były byle czym. Tak na prawdę później nie płaczemy za tym, co straciliśmy, tylko użalamy się nad sobą i zadajemy pytanie 'jak sobie poradzimy bez tej osoby'. Prędzej czy później zauważamy brak tego "czegoś" w sobie i dopiero wtedy to do nas dociera. Przez świadomość, że tego już nigdy nie będzie odczuwamy smutek. Do tego co mamy jesteśmy przyzwyczajeni, nie myślimy o tym, że kiedyś to stracimy. Jak już się straci, brakuje nam wszystkiego co z tą osobą było związane i dopiero zaczynamy doceniać to co było. Dlatego nie zaprzątajmy sobie głowy głupotami a skupmy się na tym co posiadamy. Doceniajmy rzeczy mniejsze a nie doszukujmy się rzeczy nie osiągalnych dla nas.
+ zdjęcia mojego małego przyjaciela, Lakiego :)